Nie chcąc być ani turystą, ani pisarzem, podróżowałem jako turysta-pisarz, a niepoprawna wiara w cudy kazała mi ufnie oczekiwać, że coś się mimo to zdarzy i nastąpi”, pisze w Podróży Stanisław Dygat. Choć ta powieść sławą ustępuje Jezioru Bodeńskiemu czy Disneylandowi, to jednak o wiele lepiej niż one oparła się upływowi czasu. Po raz pierwszy Podróż ukazała się 60 lat temu, w samym środku poststalinowskiej odwilży.
Autor jednak powstrzymał się tu przed kreśleniem ówczesnego pejzażu polityczno-społecznego Polski i namalował uniwersalny portret ludzkiej duszy. Akcja w większości toczy się albo przed wojną, albo w jej czasie, a jeśli nawet po wojnie, to głównie we Włoszech – podczas tytułowej podróży.
Zakompleksiony urzędnik Henryk Szalej po raz pierwszy w życiu wyjeżdża za granicę. Rzeczywista wyprawa w celu spotkania z niewidzianym od kilkudziesięciu lat młodszym bratem, który zrobił światową karierę reżysera filmowego, staje się dla bohatera okazją do podróży w głąb siebie. Podróż to misternie skonstruowany splot olśnień i rozczarowań: miłością, braterską przyjaźnią, życiem prywatnym i zawodowym, a także Włochami, które bohater przez całe życie idealizował. Bo jak pisze Dygat: „Są ludzie, którym szczęście mignie tylko na moment, na moment tylko się ukaże po to tylko, by uczynić życie tym smutniejsze i okrutniejsze”…