Nowa, czwarta już powieść młodego hiszpańskiego autora, Marca Pastora, łączy w sobie kilka kategorii literackich. Rzecz jest osadzona w realiach dziewiętnastowiecznych, ale wątek przygód Mojżesza Covaro, jego dziwnej znajomości z młodym i pieknym holenderskim lekarzem Judaszem Malthusem i miłości do tajemniczej Murzynki Rosario, przeplata drugi wątek, fantastyczny, w którym mowa o współczesnych agentach dziwnej, nieistniejącej "firmy", o możliwości wędrówek w przeszłość dzięki niesamowitym właściwościom tajemniczego metalu w jeziorze... Obydwa te wątki zresztą w pewnym momencie zaczynają się łączyć.

Powieść jest napisana bardzo dynamicznie, akcja zagęszcza się a postaci są krwiste, doskonale nakreślone i starannie dopracowane. Niewątpliwie jednak główną postacią tej książki pozostaje sama wyspa BIOKO - odkryta przez Fernando Poo, ojczyzna zarówno spokojnych jak i agresywnych, a nawet ludożernych murzyńskich plemion, teraz zasiedlona przez ludzi bez przyszłości, ściągniętych do tego otwartego więzienia z całego świata.