Roderick Cave


Czy bycie detektywem bywa niebezpieczne? Literatura i filmy dowodzą, że nawet książkowi detektywi nie mają łatwo (np. Dean Corso).  My jednak mamy nadzieję, że nasze poszukiwania okażą się niewinne i całkowicie bezpieczne, choć mogą okazać się nie mniej ekscytujące. Na tropie chochlików drukarskich, glosa, cenzorów, śladów dawnych czytelników i byłych właścicieli książek - stańmy się detektywami czytelniczymi. W książkach nowy i antykwarycznych.

Figle nie z tej ziemi czyli na tropie chochlików i błędów drukarskich

Miłośnik książek na pewno zetknął się przynajmniej z jednym z błędów drukarskich lub wydawniczych. Literówki i inne drobne błędy to nie groźne przerywniki lektury. Ale prawdziwe figle płatają chochliki drukarskie. Są one na tyle inteligentne i przebiegłe by zmylić czytelnika w fabule lub podać błędne informację. Zdarza się, że zamienione zostają nagle nazwiska bohaterów a akcja toczy się dalej, cyfry poprzestawiane wyolbrzymią zjawiska a całe akapity dopisują treść o której autor nigdy nie słyszał. Całe szczęście korektorzy przyszli z pomocą i stworzyli erratę czyli zbiór ważnych błędów dostrzeżonych w książkach by „logistyczne” nie było „logiczne” a „III wyprawy” nie były „II”. Erraty znajdziemy zazwyczaj w książkach naukowych gdzie chochliki mają czasem prawdziwe używanie. Lektura erraty to dopiero „ekstremalne” i pełne zabawnych zwrotów czytelnictwo a tak rzadko praktykowane.

Błędy tego typu powstawały zazwyczaj przy składzie zecerskim, jeśli źle został odczytany niezrozumiały maszynopis lub obsypały się czcionki w kolumnach. Wytrawny detektyw znaleźć może czasem niby bez znaczenia zaklejone nazwisko autora na stronie tytułowej. Przy bacznym przyjrzeniu okazuje się, że początkowo był nim zupełnie ktoś inny. Natrafić można także na całe puste strony! Ale uwaga czasem może być to efekt zamierzony. Poprzestawiane składki to wyzwanie dla wygimnastykowanych. Dwie książki w jednej lub zdjęcia z zupełnie innego wydawnictwa to nie lada gratka.

C-11, D-011-113, U-100, M-53, S-67 na tropie „agentów” cenzury

Kto buszował po książkach tuż przed ich publikacją? Tnąc ile wlezie i wycofując niepożądane fragmenty z gotowych do druku publikacji? Cenzorzy, którzy pracując dla Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk (GUKPPiW) sprawdzali każdą książkę od 1946 do 1990 roku. Cały zastęp powołanych do tego ludzi tworzył struktury, które pozostawały w cieniu. W roku 1951 w życie wszedł wykaz książek, które nakazywano usunąć z bibliotek publicznych (np. książki Ossendowskiego, Kim Kiplinga czy Legendy Janiny Porazińskiej ).

Do 1981 roku nie mówiono oficjalnie o istnieniu cenzury a autor podawał czytelnikowi kształt treści jako swoją własną. Cezura była na tyle przebiegła by skłaniać redaktorów do korekty tekstu w taki sposób by nie ujawniać autorowi swojej własnej nadmiernej ingerencji.

Jak wytropić cenzora w książce? Nie jest to trudne, każdy pozostawiał po sobie ślad nic nie znaczący do dziś dla rzeszy czytelników. Wystarczy zerknąć do stopki wydawniczej książki wydanej przed 1989 rokiem by odkryć nietypowe numerki C-11, W-91 („nieszczęśnik” cenzorujący wycofany Gwałt na Melpomenie). Trudniej jest prześledzić dzieło cenzora. Tutaj potrzebna jest arcyciekawa praca detektywa-czytelnika, który sięgnie także po wydanie już bez cenzury np. Obłęd Krzysztonia wydany po 1989 roku lub Kalendarz i klepsydrę Konwickiego z 2005 roku. Detektywowi na tropie cenzorów pomogą książki: Cenzura PRL Wykaz książek podlegających niezwłocznemu wycofaniu 1 X 1951 r. oraz Czarna księga cenzury PRL Tomasza Strzyżewskiego.

Glosy, ukryte podpisy i zabawne dedykacje na tropie Czytelników

Jak wytropić czytelnika? Czasem jest to bardzo łatwe innym razem może nastręcza niemałych trudności. Najłatwiej odnaleźć trop w postaci podpisu dawnego właściciela lub ekslibrisu pozostawionego w książce. Podpisy odnajdziemy na pierwszej stronie lub wewnątrz okładki, ukryte np. na str. 17 lub pod skrzydełkiem. Poszukiwanie podpisów, pieczątek imiennych itp. to dla antykwariusza nie lada wyzwanie. Prawdziwą radość dają jednak dedykacje np. „Na Twój stan tylko Vian” lub „Kochanej Wisience”. Czasem powiedzą nam o miłości, rozstaniu lub zawodzie czytelnika innym razem o dacie zakupu książki lub okazji na jaką została ofiarowana.

Oczywiście najcenniejsze znaleziska to autografy ze spotkań z autorami. Detektyw czytelnik może odnaleźć napisany ołówkiem tekst: przeczytałem i data lub podkreślony ulubiony cytat. Dobrym tropem jest zagięty róg strony na czytanym fragmencie lub pozostawiona zakładka. Zupełnie inny trop dają glosa czyli zapiski czytelników na marginesie. Wyjaśniają treść, wskazują ciekawe spostrzeżenia lub przywołują inne ważne fakty. Ale mogą to być równie dobrze listy zakupów lub wyznania do ukochanej. Zdarzają się też okładki z odbitymi zapiskami i tylko ołówek i karta dzieli nas od odkrycia... Dlatego lepiej nie pisać po książkach. Nigdy nie wyrywajmy także dedykacji, są one już częścią książki i do niej należą.

Lektura konieczna do przeczytania w temacie to niezastąpiona książka Jeśli zimową nocą podróżny Italo Calvino. To historia, która zabierze Cię w świat literackich poszukiwań, pełnych wad drukarskich. Prawdziwa uczta dla Czytelniczki i Czytelnika.