O poezji w Łodzi mieszkańcom przypomina ławeczka z siedzącym poetą. Na ul. Piotrkowskiej pomnik przyciąga turystów i studentów, który stworzyli nową tradycję pocierania Tuwima po nosie co przynieść ma szczęście na egzaminie. Ta Łódź, ten „kominogród” jak pisze poeta odnaleźć można w wersach, zwrotkach a nawet w całych wierszach Tuwima, który do miasta swego dzieciństwa wracał zawsze z sentymentem.
Błądząc po ulicach centrum natykamy się często, nawet o tym nie wiedząc, na ślady poety lub miejsca, które uwiecznił w poezji. Niech więc pierwszym naszym przystankiem śladem Tuwima będzie jego gimnazjum, w którym mieści się obecnie III Liceum (ul. Sienkiewicza 46). Na gmachu oczywiście zainstalowano tablicę upamiętniającą, że po korytarzach zacnej szkoły spacerował wielki poeta. Jednak gorliwość i chęć udoskonalenia osoby Tuwima podszepnęła twórcom owej tablicy drobne kłamstewko. By ukryć fakt repetowania klasy zamieszczono nieprawdziwe lata uczęszczania poety do szkoły. Tuwim nie wstydził się i nie krył z trudnościami w przyswajaniu przedmiotów ścisłych. Wspominał: Z piątej klasy do szóstej miałem tzw. dryndę. Tępota moja matematyczna była niemal upiorna* Jednak uznano, że drynda nie przystoi i nie wypada bardziej niż drobne przeinaczenie.
Kilkunastominutowy spacer pozwoli nam dotrzeć do domu na ulica Andrzeja Struga gdzie wiosną 1911 roku rozbiła się bania z poezją. I tu warto zatrzymać się na chwilkę, zajrzeć na podwórko i wyjrzeć przez okno w stronę konia …
I KONIA, co na dachu rdzewiał
Tak z okna widać było konia**
Cóż miasto żyje własnym życiem i niemądrzy architekci nie myślą o poezji. Z dawnego okna Tuwima nie ma już dawnego widoku (do którego niebawem powrócimy). Ktoś wpadł na pomysł by wykorzystać parcelę i postawić tam dom, obraz z okna został już tylko na papierze. Ale powróćmy do konia, najsłynniejszego bodajże metalowego rumaka, który wrył się w pamięć poety. Mowa tu o posągu stojącym na dachu pierwszej polskiej lecznicy weterynaryjnej przy ulicy Kopernika.
Szkapa weterynaryjna kusiła i nęciła i zapisana została na kartach Kwiatów polskich kilkakrotnie. I choć ten:
(...)stał jak wryty. Zziębł i przemarzł
Dym go w oczy gryzł, żarła rdza
A nie odwrócił nawet łba ***
Dzięki poecie stał się zabytkiem, o którym pamiętają nie tylko Łodzianie ale i liczni turyści z kraju i świata ciekawi rumaka, który swym metalowym wizerunkiem zachwycił poetę. Gdzie dalej iść za poezją i poetą, trudno wytyczyć jeden kierunek bo w tak wielu wierszach są odniesienia, tyle przytoczonych jest miejsc i wspomnień. Na pewno do Helenowa ale tylko zielonym tramwajem i na cmentarz żydowski gdzie pochowani są rodzice Tuwima, który zawsze tę Łódź zapomnianą przez innych poetów, fabryczną i pełną kominów cenił, zawsze do niej wracał.
* M. Urbanek, Tuwim, Wrocław, Wydawnictwo Dolnośląskie 2004, str. 12
** J. Tuwim, Kwiaty polskie, Warszawa, Czytelnik 1955, str. 59
*** Tamże str. 116